W PRACOWNI ANTONIEGO HASKI | JERZY MADEYSKI

W 1960 roku Jerzy Madeyski odwiedził pracownię Antoniego Haski. Być może nie były to pierwsze odwiedziny, z całą pewnością nie ostatnie. Nie jest tajemnicą, że Haska i Madeyski zaprzyjaźnili się, miała nawet powstać monografia artysty opracowana przez Madeyskiego. Przytaczamy tekst, opublikowany po tej wspomnianej wizycie w 1960 roku. Twórczość Antoniego Haski zasługuje na przypomnienie.  

"Pracownia Haski wygląda trochę na laboratorium naukowe, trochę na lamus, po którym pląsa Wielki Wtajemniczony zawilec tłumacząc tajniki swego warsztatu. Na ścianach wiszą jakieś przedziwne konstrukcje ze sznurków, wosku i plasteliny, przywodzące na myśl pęki inkaskiego pisma węzłowego Kipu, bądź na wpół zoomorficzne istoty. Z szaf wyłaniają się tajemnicze stawonogie twory jeszcze nieożywione, lecz już umiejące przybierać najrozmaitsze i nie zawsze kontrolowane przez autora pozycje ruchowe. Te klasyczne niemal przykłady peinture objet powstały około pięciu lat temu. Nie był im jednak sądzony los samodzielnych dzieł sztuki; już w zamierzeniu miały służyć jako studia do innych malarskich lub graficznych kompozycji.

Punktem wyjściowym poszukiwań Haski była rzeczywistość, lub też mówiąc ściślej pejzaż i ożywiające go istoty. Początkowo kompletny, z drzewami, domami itp. Zmienia się i ewoluuje. Jego fragmenty, studiowane pod lupą i rozbijane na czynniki pierwsze zapładniają wyobraźnię artysty. Doszukuje się związków logicznych i sprzeczności w zawiłym rytmie gałązek drzewa, w harmonii żyłkowanego liścia lub złamanego źdźbła trawy. Analizuje i powiela proste formy, stara się w ich układach odnaleźć istotę rytmu niezgodnych linii i działania sił. Efektem tak pojętych poszukiwań jest styl, który można by nazwać kaligrafią biologiczną. Haska świadomie szuka układów linearnych. Sięga więc do wzorów pisma chińskiego, kompiluje dostrzeżone formy z kształtami organicznymi, by wreszcie, nie zawsze znajdując w nich odpowiednie tworzywo, kreślić już czysto abstrakcyjne rytmy – jakby wykresy sejsmograficzne indywidualnego poczucia znaku plastycznego. Swoje badania prowadzi z benedyktyńską cierpliwością. Mało skomplikowaną formę potrafi drogą żmudnej analizy doprowadzić do niemal idealnej jednoznaczności. Wówczas dopiero, zdobywszy niezbędną w swym mniemaniu sumę wiadomości, przystępuje do tworzenia kompozycji. Łączy ze sobą samoistnie dotychczas egzystujące elementy, kontrastuje je i wprowadza w ruch. I również w tej, końcowej fazie powstania sztuki przychodzi mu w sukurs natura. Przez płaszczyznę obrazu przepuszcza silny strumień wiatru, gmatwa statykę form i wichrzy spokojne w swej istocie rytmy plastyczne. W tym momencie Haska znajduje usprawiedliwienie długich godzin spędzonych nad rejestrująca poszczególne wersje ewoluującej formy taśmą filmową lub definiującą materiał konstrukcją obrazów – przedmiotów.

Na grafikach i malarstwie olejnym nie kończy się jednak działalność artystyczna Haski; logiczną konsekwencją kinetycznej twórczości jest film. Początkowo spełnia rolę służebną, będąc szybką metodą sprawdzania walorów zmieniających się form i w sposób prosty pomagając w wyborze najbardziej udanego wariantu. Jednak dynamiczny charakter prac Haski doprowadził do powstania kompozycji plastycznych. Można by dopatrywać się pewnych analogii z rodzimym Pawłowskim lub zachodnim Mac Larrenem [Norman McLaren 1914-1987), lecz podobieństwa obracają się jedynie w sferze warsztatu – malowania lub wyskrobywania taśmy, zdjęć powoli obracającego się przedmiotu itp. Filmy Haski są bowiem autonomiczną transpozycją jego grafik, tłumaczą ich powstanie i uwypuklają sens samodzielnego istnienia.

Wreszcie malarstwo monumentalne. Mistrzowie małych form nie najlepiej radzą sobie na ogół z dużą płaszczyzną lub wnętrzem, nie każdy twórca kameralny ma poczucie przestrzeni, nie każdy również potrafi nagiąć swą wizję plastyczną do istniejących już elementów funkcjonalnej architektury. Okazuje się jednak, że i te zagadnienia możemy przy pewnym nakładzie dobrej woli rozwikłać. Nie mącąc genezy swej sztuki Haska przetwarza ją; płynne formy nabierają pomnikowego dostojeństwa, lekki rytm dynamicznych znaków zagęszcza się w monumentalny fryz. Formy wiążą się z murami w organiczną całość doprowadzając wreszcie do paradoksu: wydaje się, że to właśnie elementy dekoracyjne są istotą budowli, która pozbawiona ich niezbędnej podpory zostałaby skazana na zagładę (vide kino „Młoda Gwardia” w Krakowie). Haska jest naukowcem z paletą. Nie wierzy w spontaniczność i nieomylność wizji plastycznej, w nagłe przypływy talentu lub niespodziewane objawienia. Woli porównywać, sprawdzać, dociekać słuszności swych koncepcji artystycznych. Analizuje je i rozbija na pierwiastki, by w konsekwencji doprowadzić do syntezy. Boi się wyraźnie wszystkiego, co prowadzi do zamknięcia uznanej konwencji i unika ostatecznego zdefiniowania określonego punktu widzenia. Nie wiadomo, jakie przemyślne urządzenia wprowadzi jeszcze do swej kuchni plastycznej; osobiście nie zdziwiłbym się zbytnio widząc Haskę pochylonego nad retortą stojącą na tomach dzieł Spinozy."

Jerzy Madeyski