LEON WYCZÓŁKOWSKI: PRACE NA PAPIERZE Z KOLEKCJI WŁODZIMIERZA KAWECKIEGO.
12 czerwca – 6 lipca 2018
GALERIA DYLĄG
To jeden z przedstawicieli m a l a r z a d l a m a l a r s t w a. Wyczółkowski patrzy, czuje i tworzy wyłącznie po malarsku. Obrazy jego są znakomitym odtworzeniem tego, co widzi oko ludzkie, tryumfem kształtu i barwy. Adam Łada-Cybulski, 1903
Leon Wyczółkowski (1852-1936) zaliczany jest do grona najwybitniejszych młodopolskich artystów. Kształcił się w Warszawie w Klasie Rysunkowej u Wojciecha Gersona i Aleksandra Kamińskiego, naukę kontynuował w Monachium w Akademii Sztuk Pięknych i w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych u Jana Matejki. Po studiach zamieszkał we Lwowie, później przeniósł się do Warszawy; w 1895 roku znów powrócić do Krakowa, by na zaproszenie Juliana Fałata objąć stanowisko profesora w reformowanej wówczas Szkole Sztuk Pięknych.
Był jednym z członków-założycieli Towarzystwa Artystów Polskich „Sztuka”. Pobyty w Warszawie i Krakowie przerywały wyjazdy na Kresy czy w Tatry. Lata 1929-1936 artysta spędził w Poznaniu i Gościeradzu, dojeżdżając do Warszawy, w której od 1934 roku prowadził katedrę grafiki w Akademii Sztuk Pięknych. Jego twórczość była różnorodna, odzwierciedlała kolejne fascynacje i zainteresowania, zmieniające się mody czy odkrycia artystyczne. Interesowało go malarstwo, ale był również mistrzem pastelu, uprawiał akwarelę i rysunek, był wreszcie grafikiem - zapalonym eksperymentatorem warsztatowym uprawiającym zarówno litografię, fluorofortę, ceratoryt, jak i akwatintę, akwafortę, algrafię. Mówił: „moje rzeczy graficzne zostaną. Więcej przywiązuje do tego wagi, niż do wszystkich moich obrazów”. I właśnie rysunki, akwarele i grafiki reprezentują różne zainteresowania Wyczółkowskiego znajdują się w kameralnej i wysmakowanej kolekcji Włodzimierza Kaweckiego – artysty, ale również inżyniera leśnika i autora bardzo osobistych wspomnień ze spotkania z „dziadziem”- bo tak do Wyczółkowskiego mówił, a wydanym w 1937 roku w czasopiśmie „Sylwan”, a następnie przedrukowanych w krakowskim „Czasie". W jego kolekcji znalazły się zarówno rysunkowe wizerunki drzew, jak i widok miejskie, a także portret i plansze z tek graficznych.
Artystyczna kariera Leona Wyczółkowskiego rozpoczęła się od klimatycznych scen „buduarowo-salonowych”, po których, dzięki wyjazdowi w 1883 roku na Kresy zaczął tworzyć bliskie impresjonizmowi kompozycje – migawki z wędrówek po tamtejszych terenach. Na Kresy powracał wielokrotnie w latach 1894–1897, w 1903 i 1911 roku. I to właśnie tamtejsze, kresowe światło i koloryt ukształtowało twórczość Wyczółkowskiego, co sam podkreślał: „Ukraina (...)[...] przełom dla mnie. Tam odnowiłem i zrzuciłem z siebie wpływy akademii. Na Ukrainie płaszczyzna, szalenie kolorowy kraj” i podkreślał: „Plener mój pochodzi ze wsi, Ukrainy, nie z Paryża”.
Na Ukrainie powstawały zarówno efektowne pejzaże, w tym te najsłynniejsze „Orka na Ukrainie”, do której Wyczółkowski zafascynowany, światłem, barwą, rytmem wielokrotnie powracał szkicując różne jej ujęcia w różnych technikach. Ukraina przyniosła również inspirację do kolejnych rysunków, a następnie grafik. Znalazły się one między innymi w wydanej w 1912 roku „Tece ukraińskiej”. Wśród 19 autolitografii i autoalgrafii ukazujących pejzaże stepowe, prace w polu, czy wreszcie charakterystyczne typy ludzkie, wśród nich rysowane lekko i swobodnie przedstawienie „Rybaka naprawiającego sieci”. Jak zauważa Danuta Muszanka ten „ rysunek to prawie czysty kontur, równy i mocny. Z tego konturu występują tylko miękko cieniowane plamy twarzy i rąk; one tu działają – to kontrast i podkreślenie”. Ważny okres w twórczości Wyczółkowskiego wiąże się ze zwrotem ku młodopolskiemu symbolizmowi, ku romantycznej historiozofii czytelnej w znakomitym cyklu kompozycji „wawelskich” związanych z tematem przeszłości Polski. Tematów dostarczał mu wówczas Kraków i Wawel. ,,[...] Wpadał na niebywałe pomysły. Chciało mu się malować królewskie sarkofagi. Wyrzeźbił je najprzód w gipsie w wielkości naturalnej, zasmarował, zakurzył, dał się im pokryć pajęczynami i dopiero tak przyprawioną własną rzeźbę portretował na płótnie. Chciało mu się! Miał dosyć imaginacji i ochoty, aby sobie cały ten trud zadać. Taki mu koncept strzelił do głowy, bawiło go zakosztować rzeźbiarki, nie powiedział sobie, że szkoda czasu i fatygi, że przez ten czas mógłby namalować o cztery więcej portrety czy inne obrazy już wówczas dobrze płacone...''.
W latach 1903–1914 powstała seria olejnych, akwarelowych, pastelowych i graficznych widoków Krakowa. szczególnie dużo uwagi poświęcając Wawelowi, zwłaszcza wnętrzu katedry. Kilkakrotnie podejmował temat wawelskiego krucyfiksu królowej Jadwigi; inspiracji dostarczały mu, kilkakrotnie rysowane w różnych ujęciach i z różnej perspektywy barwne arrasy zdobiące ciemne wnętrze katedralnej nawy głównej.
Wyczółkowski był również doskonałym portrecistą krakowskich profesorów, literatów, artystów, kolekcjonerów i aktorów wykonywanych w różnych technikach i przy różnych okazjach, W kolekcji Kaweckiego znajduje się kameralny wizerunek Teodora Axentowicza rysowany na ulotce reklamowej, a powtórzony wersji graficznej. A na takim samym podkładzie powstał, zapewne przy tej samej okazji, a datowany na około 1913 r. konterfekt Erazma Barącza (w zbiorach Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy).
Ważne miejsce w tym okresie twórczości Leona Wyczółkowskiego zajęły również Tatry, które po raz pierwszy odwiedził w 1896 roku i od tego czasu prawie rokrocznie – do 1926 roku – Zakopane stało się celem jego wyjazdów, a odczytywane symbolicznie niedostępne tatrzańskie skały, piargi, stawy odbijające w swojej tafli skały, skalne urwiska i słynna tatrzańska limba zaczęły dominować w jego twórczości. Są to prace wykonane w technice pastelu, akwareli, ale również olejne i graficzne.
Ta zapoczątkowana w katedrze na Wawelu i w skalistych Tatrach dramatyczna symbolika odpowiadająca katastroficznym wizjom końca wieku z czasem ustąpiła miejsca fascynacji siłami witalnymi natury, afirmacji życia Wyczółkowskiego, który odkrył dla swojej twórczości barwy różnych kwiatów, kolorowych ogrodów by następnie tworzyć, zarówno graficzne jak i rysunkowe „portrety” drzew. Powstawały one zarówno podczas pobytu Leona Wyczółkowskiego w Krakowie i wizyt pobliskim w Ojcowie jak i w Połądze na Litwie, w Tatrach, podczas wyjazdów na rodzinne Podlasie, do Puszczy Białowieskiej czy Rogalina.
Pięć portretów wiekowych, potężnych, mrocznych, zniszczonych wiekiem drzew, które „dźwigają w konarach historię stuleci” znalazło się w kolekcji Włodzimierza Kaweckiego. „Drzewa, drzewa, drzewa. Sosny o smukłych, szorstkich tułowiach, dęby o grubej, spękanej skórze, wsparte szeroko w ziemię, drobne brzozy o łaciatych pniach. Człowiek dziwnie karleje w tym otoczeniu. Widzi tylko odcięte górą wycinki, kudłate poszycie i dolne części drzew. Dal zgęszcza w ciemności”. Kawecki posiadał między innymi ekspresyjne studium starej sosny rysowane w Ojcowie. W jego zbiorach był również rysunek „Sosna i mogiły”, znany z graficznej wersji wchodzącej w skład teki „Wspomnienia z Legionowa” rysowany podczas legionowego epizodu Wyczółkowskiego, który w lutym 1916 roku ubrał mundur i zameldował się Komendzie Legionów Polskich w Legionowie pod Wołczeckiem. Powstałe wówczas prace, za wyjątkiem przedstawienia trębacza wojskowego to pozbawione życia pejzaże, w których jedynym „wojennym” akcentem są krzyże wołczańskiego cmentarza, a najważniejszym bohaterem imponujące sosny.
Prace te, by znów odwołać się do tekstu Kaweckiego są jego bajeczną opowieścią o życiu naszych drzew i lasów, w których Wyczółkowski genialnie oddaje dostojny nastrój i potęgę przyrody i niepowtarzalną atmosferę leśnej gęstwiny.
Urszula Kozakowska-Zaucha